Co to jest żyć w raju?
To obudzić się rano i podziwiać promienie słońca tuż nad horyzontem, kiedy próbują przebić mgły nad łąkami.
To wyjść bosymi stopami na miękką trawę, przytulić psy, pogłaskać koty.
Podziwiać grę światła i cienia w niezliczonych drzewach, krzewach, ziołach i kwiatach.
To zachwycić się pajęczyną i tańcem motyli.
To spocić się wśród zapachów ogrodu, pomagając roślinom wzrastać.
Schować się w przyjemnym, cienistym domu, kiedy upał staje się zbyt mocny, napić chłodnej, krystalicznej wody, schłodzonego cydru albo sodówki z sokiem. Zjeść lekki posiłek z zebranych warzyw, a potem drzemać lub odpoczywać przy dobrej książce lub komputerze.
Zrobić konfiturę z zebranych wczoraj śliwek i włożyć ją do słoików, oblizując łyżkę na koniec.
Żyć w raju, to pojechać przed wieczorem nad jezioro, przez las pachnący jak milion kadzielnic, pustą drogą. Wykąpać się w cieplutkiej, a jednak orzeźwiającej wodzie na czyściutkiej plaży.
Wrócić do domu pod purpurowym niebem i grą obłoków, spotkać rogatego majestatycznego łosia przy drodze.
Wieczorem podziwiać szum gwiazd i wstające mgły.
Cieszyć się, że można wziąć letni prysznic i umyć się pachnącym, ekologicznym mydełkiem.
Poczuć takie dobre, miłe zmęczenie i móc zasnąć w swoim wygodnym łóżku.
Dziś cały dzień przeżyłam w raju.
Tak mocno czuję te radości, przyjemność z drobnych spraw. Takie piękno nas otacza. Upał też nie jest straszny w naszym raju: dom jest chłodny i przytulny, woda w jeziorze orzeźwiająca, cień drzew przyjemny.
I to wlasnie jest chyba definicja raju. A pieklo? To przymus wejscia do auta stojacego godzinami w pelnym sloncu, to przymus przeprowadzenia psa przez parzacy chodnik, zanim nie znajdziemy sie na trawie (wypalonej zreszta do cna), to obowiazek pracy w nieklimatyzowanym wnetrzu, kiedy pot zalewa oczy. Wszystko jest gorace, sliskie, lepkie i nawet pracujace przez 24 h wentylatory nie przynosza ulgi. Tak wlasnie widze pieklo. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie też rozprażony parking w mieście jest teraz synonimem piekła. I pomyśleć, że gdybym w pewnym momencie nie podjęła decyzji i nie dążyła do tego z całej siły, to mogła bym żyć teraz w takim piekiełku.
UsuńMasz rację, to raj :)
OdpowiedzUsuńWiem i bardzo się tym cieszę. Tym bardziej, że sami to zrobiliśmy i zaplanowaliśmy, że starczyło nam odwagi.
UsuńTakiego Raju wszystkim nam potrzeba... :)
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, aż chce się żyć :)
Pozdrawiam serdecznie ♥
Tak, masz rację. Wszyscy powinni mieć do tego dostęp.
UsuńZachwycający tekst. Tak, to jest raj, to jest coś niesamowitego. Bycie świadomym tego wszystkiego jest czymś ważnym, niezastąpionym. Niektórzy mają ogrom, a tego nie widzą, dlatego świadomość jest ważna. Niech takie dni będę w Twoim życiu jak najczęściej. <3
OdpowiedzUsuńStaram się żyć świadomie już od dawna, a to, co się dzieje, tylko mnie w tym utwierdza.
UsuńDobrze ze Jesteś.
OdpowiedzUsuńDobrze, że są takie miejsca na świecie i dobrze, że my jesteśmy w jednym z nich.
UsuńJagodo jak rosną Twoje morwy, chyba 5 lat temu pisałaś ze młode macie ? Jaki gatunek posadziliscie?
UsuńSadziliśmy i białe i czarne, większość wymarzła. Zostały 2 drzewka, ale nie wiem jakie, bo odbiły po przemarznięciu i jeszcze nie miały owoców.
UsuńTak, to prawdziwy Raj :)
OdpowiedzUsuńNawet mój mąż się z tym zgadza, zwłaszcza, kiedy dowiaduje się, jakie temperatury są we Francji!
UsuńMy też z mężem żyjemy w podobnym raju, który sami stworzyliśmy, ale ja nie potrafię tak pięknie o tym pisać. Cieszę się że jesteście w raju! Pozdrawiam :))))
OdpowiedzUsuńWażne, że to odczuwasz. Słowa są i ulatują, a szczere uczucia na zawsze zostają w ogólnej puli świadomości.
UsuńJa jeszcze muszę troszeczkę dorosnąć. Żeby móc się cieszyć naszym tutejszym rajem, zamiast chodzić i we łbie mielić: muszę zrobić to i to i to i to.
OdpowiedzUsuńRaj już jest - i był oczywiście , drzewa i krzaki posadzone pięknie rosną, cienisty park mamy dookoła domu, róże pachną, motyle latają, sarnom mówię dzień dobry. gdy je spotkam...
Cieszę się, że się odezwałaś.
Cieszę się, że piszesz.
Ty i Utygan jesteście dla mnie ważnymi Wiedźmami.
Utygan ostatnio odrzuciło od komputera, taką aktualnie ma fazę rozwojową. Ale gadam z nią czasem telefonicznie, ma się dobrze i coraz lepiej. Mnie też przeszkadzają rzeczy nie zrobione, ale popuściłam se lejce, bo i tak nie dam rady.
UsuńNiezwykli ludzie, tacy jak Ty Jagodo, nie mogą żyć w zwykłych miejscach. Wewnętrzny głos zawsze będzie ich wołał gdzieś dalej, poza to, co oczywiste i łatwe.
OdpowiedzUsuńKiedy trzydzieści lat temu rodzice kupowali dom w lesie, nawet przez moment nie myślałam, że właśnie tu będzie moje miejsce. Młodość ciągnie do zgiełku, tłumu ludzi i tego wszystkiego, co po latach okazuje się nic nie warte, a tylko męczy i drażni. Teraz cóż - odliczam czas - jeszcze muszę kilka lat popracować w mieście, żeby wreszcie usiąść w moim raju tak naprawdę i do końca. Właśnie zaraz muszę przestawić samochód do cienia, żeby o 17 dało się do niego wejść, przejechać te trzydzieści km i wrócić do życia - prawdziwego, tam w lesie.
To piękne, że masz swoje miejsce. Zauważyłam, że jeśli czegoś pragnę, to to się spełnia, tak jakoś. Pewnie wszyscy tak mają, tylko część nie zauważa. Moja młoda po roku pracy w mieście też zaczyna tęsknić za wsią i ciszą i sensowną robotą, ale nie może z różnych względów.
UsuńMam taki raj, pachnący wsią, jabłkami i śliwkami, drgający gorącem i zapachem letnich kwiatów. Czasem ciężką pracą, która jest odprężeniem po szybkim wielkomiejskim życiu. Mój raj trwa w wybrane dni, tylko sobotnio niedzielne, ale dobrze, że jest! Dziś jest poniedziałek, a ja już nie mogę się doczekać soboty.
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, dlaczego ci, którzy chcą, nie mogą tak żyć na stałe?
Usuńi ja mam swój raj. Tylko, że ja muszę, tak jak pisze Agniecha, jeszcze do niego dorosnąć. Chociaż, już coraz mniej przeszkadzają mi nie zrobione rzeczy :-)
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynasz. Zrobiliście już bardzo dużo, ale ciągle jeszcze jest coś do zrobienia, może dlatego?
UsuńCzęsto zajmują nas przyziemne problemy i nie potrafimy dostrzec piękna, które mamy wokół...
OdpowiedzUsuńMgły na łące o wschodzie słońca, gałęzie uginające się pod ciężarem owoców, ogród pełen zdrowych warzyw, dający milion pomysłów na obiad,łąka obfitująca w naturalne leki, śpiew ptaków o poranku ... To jest mój kawałek raju. A że nie mam willi z basenem, miliona dolarów, nie robię kariery w klimatyzowanym bunkrze, jakoś wcale mi nie żal...
My też nie mamy nic z tego "milionowego" Świata. I dobrze nam tak. Trochę pieniędzy jest przydatne, a nawet niezbędne w dzisiejszym świecie, ale to naprawdę niewiele. A prawdziwe bogactwo to ziemia i to, co na niej rośnie.
UsuńPięknie napisane i pięknie przeżywane. Odczuwanie radości z drobnych spraw, z realiów dnia codziennego, to ważna umiejętność. Myślę, że kto ją posiada, jest szczęśliwy. Nawet, jeśli nie żyje w tak wyjątkowym miejscu, jak Ty.
OdpowiedzUsuń