Jestem od najmłodszych lat molem książkowym i bardzo to lubię. Kiedy się trochę nudzę, to szukam w książkach przygody i emocji, a kiedy jestem zmęczona, to ukojenia i oderwania. Mam chyba jakiś dziwny charakter, bo ukojenie przynosi mi wejście w świat nauki, ale takiej, gdzie sprawy naszego życia zyskują zupełnie inne proporcje. No i wymagam, żeby były dostępne dla człowieka normalnego z zacięciem raczej humanistyczno-przyrodniczym.
Ta dostępność jest ważna, bo przez kilka ostatnich lat upodobałam sobie fizykę i astrofizykę, czyli dziedziny, których nie lubiłam w szkole. No cóż, kobieta zmienną jest. Dla mnie to jest takie wietrzenie mózgu, gdzie wychodzę poza codzienny ciasny światek i pędzę po niezmierzonych przestrzeniach, które przecież są wokół nas i w nas. Fakty naukowe przy dzisiejszym stanie nauki przekraczają najdziwniejsze fantazje. Aż w głowie się kręci, kiedy człowiek sobie uświadomi, że SĄ PRAWDZIWE.
Moje ciągoty do wypraw w gwiazdy zaspokoiły smakowicie książki braci Bogdanov, ekscentrycznych francusko- rosyjsko- coś tam-coś tam naukowców bliźniaków. Niesłychanie smakowite, napakowane wiedzą i ciekawostkami, tyle, że niedostępne po polsku w tej chwili.
Potem chciałam w końcu pojąć co nieco z fizyki kwantowej i wpadłam na książkę "Tańczący Mistrzowie Wu LI" (Gary Zukav). Przesiedziałam nad nią ostatnią zimę i nawet chyba co nieco zrozumiałam, w każdym razie mam to uczucie świeżości w umyśle i lekkiego zawrotu głowy, jak zawsze, kiedy coś pojmuję. Okazuje się, że nie trzeba koniecznie znać ton wzorów i innych takich, żeby pojąć podstawy fizyki, a otwiera się przed człowiekiem zupełnie nieprzeczuwalny świat.
Kosmos to było nurkowanie w niepojęcie wielkie, fizyka kwantowa - w niepojęcie małe. Teraz przyszedł czas na odkrywanie tajemniczych światów w naszym codziennym wymiarze. Wpadłam ostatnio na książkę "Sekretne Życie Drzew" i ... wpadłam.
Wydawało mi się, że wiem sporo o drzewach, ale okazuje się, że jest mnóstwo rzeczy, o których nie miałam pojęcia. Drzewa opiekujące się swoim potomstwem? Drzewa umiejące liczyć i posługujące się czymś w rodzaju internetu? Drzewa krzyczące? Żadnych niesprawdzonych teorii, same naukowe fakty, tyle że podane ze swadą i miłością do lasów doświadczonego leśnika. Widać tam wyraźnie, jak tak naprawdę mało wiemy o drzewach i jak często rozumiemy je opacznie - ich potrzeby i dobrobyt.
Polecam tę książkę każdemu, kto interesuje się przyrodą, naturą i chce po prostu trochę lepiej zrozumieć świat. Takie jesienne wietrzenie mózgu pośród opadających liści.
"SEKRETNE ŻYCIE DRZEW" Peter Wohlleben
Książkę o drzewach kupię, mam nadzieję że dostępna. :) Ostatnio też pisałam o drzewach, o takim trochę mistycznym spotkaniu na polanie w Babiczkach pod moim miastem. Kocham sosny, uwielbiam bezkrytycznie to drzewo światła.Ale nie tylko sosnę.
OdpowiedzUsuńPodobne do Twoich mam upodobania książkowe. Będąc teraz kilka dni u córci w Szkocji, przeczytałam Braddena "Boską matrycę" fragmentami co prawda, bo czasu nie było prawie wcale, co udokumentuje na blogu, ale i tak wystarczająco by znów zakochać się w fizyce kwantowej. W boskiej autor pisze sporo o sobie o swoich doświadczeniach a w "efekcie Izajasza" opowiada o zdarzeniu jakiego był świadkiem na parkingu przed restauracją, tam w obliczu wielu świadków, dziwna kobieta pomogła rannemu mężczyźnie. Tańczących mistrzów przeczytałam i mam wrażenie że zrozumiałam nawet. :)) W pamięci pozostawił ślad "Zen i sztuka oporządzania motocykla" bardzo dobra książka, w którą też warto się zagłębić. Ale i tak wolę Braddena, ciekawie pisze ze swoich doświadczeń także.
Czytałam o tubylcach gdzieś na wyspach, którzy gdy chcą się pozbyć drzewa krzyczą na niego, mówią złe słowa do niego i drzewo usycha. I cóż my wiemy o świecie który nas otacza?
Elu, ksiązki, o których piszę, nie mają nic wspólnego z ezoteryką. To czysta nauka, a raczej wydania popularnonaukowe, dostępne dla zwykłego człowieka. Uważam, że w naszych czasach nauka przekroczyła najśmielszą fantastykę. A co do ezoteryki - na nią jest czas i miejsce gdzie indziej, nie piszę o tym na tym blogu, tym bardziej, że większość tego, co pozwala się u nas wydawać uważam za nieciekawe lub wręcz szkodliwe.
UsuńKrysiu, zachęcam do książek Braddena to nie jest ezoteryka, facet pisze o fizyce kwantowej z punktu widzenia nauki i naukowców. Zen i motocykl też nie ezoteryka. Izajasz to też nie ezoteryka, w książkę są wpisane sytuacje potwierdzające prawa fizyki kwantowej, tak to są książki popularnonaukowe.
UsuńJedną z książek którą byłam zachwycona kilka lat temu, to książka prof. Daviesa, wykładowcy fizyki teoretycznej na uniwersytecie w Newscastle "Bóg i nowa fizyka" przyznaję że czytałam powoli, ale z wielkim zacięciem by pojąć, fizyka i matematyka nie były moją mocną stroną. Tę książkę bardzo polecam. W książce o Bogu nie ma raczej wiele. :)) Przyznaję że tak samo jak Ty, cenię sobie dokumenty i fakty, oraz staram się przyswoić nową wiedzę w świecie szybko się rozwijającym, nie chcę zostać z tyłu. :) Krysiu, naprawdę Braddena polecam, nie będziesz żałować.
Dzięki, czyli znowu mam nad czym główkować zimą. Przebacz tę wcześniejszą zgryźliwość, ale ostatnio wpadła mi w ręce pewna seria książek "naukowo-ezoterycznych", nie tylko duby smalone, ale też niezwykle szkodliwe... A niby must de must w pewnych środowiskach...
UsuńJagodo,mam to samo, na stare lata zainteresowała mnie astrofizyka;)
OdpowiedzUsuńCzytałaś może ks.Hellera?Łączy on wiarę z kosmologią.Kilka lat temu czytałam jego fajną książkę o wszechświecie, jeśli masz pod bokiem bibliotekę to pobuszuj (jego ostatnie książki,bo te wcześniejsze nie są łatwe;).Można też oglądać jego wykłady na YT.
Dzięki za ten temat;)
Nie, nie czytałam nic tego księdza i jakoś chwilowo nie bardzo mam ochotę. Jedynym księdzem, którego publikacje lubię, jest ks.prof. Sedlak.
UsuńFajne książki czytasz Jagodo. I ja bez ksiażek nie wyobrażam sobie życia. Petera Wohllebena "Życie duchowe zwierząt" i "Las. Wspomnienie pośmiertne" (nie wiem czy sa przełożone na polski, tytuły takie moje "robocze"( też by Cię z pewnością "wciagnęły".
OdpowiedzUsuńKochany Rogaty Izydorze, czytam też mocno bardziej rozrywkowe rzeczy, ale przecież nie będę się nimi chwalić, prawda? A może jednak... Rozkoszuję się cyklem "Pamięć, Smutek i Cierń" Tada Williamsa. A tak w ogóle to zakochałam się w muzyce elfów z tolkienowskiej ekranizacji i puszczam ją sobie na okrągło.
UsuńJa lubie tez kryminały, też te "historyczne", np. autorstwa Petera Tremayne. Właśnie czytam sobie do poduszki, prócz innych, bo ja tak kilka na raz. Rano tę, w południe inną, a wieczorem jeszcze inna.Wolny zawód ma wiele dobrych stron.
UsuńCzytałaś może książki Keny Folletta? Nie mogłam oderwać się od jego trylogii, która zaczyna się od Upadku Gigantów. Z fizyką nie ma nic wspólnego, ale na jesienne wieczory, to wspaniała książka :-)
OdpowiedzUsuńNie znam. Dzięki, że podpowiedziałaś, będzie na zimę jak znalazł. Ja jestem eklektyczna, czytam wsio, nawet bilety kolejowe, jak nie ma nic innego.
UsuńDzięki Jagodo! Nie dość, że sama nabędę, to jeszcze będę miała na trafiony prezent!A to, co pisałaś w komentarzu wyżej o ezoteryce - masz 100% racji. To, co się u nas wydaje to w większości brednie i bajania, a nauka wykracza daleko poza :)
OdpowiedzUsuńMnie bardziej ciągnie w rejony biologii, ekologii i socjobiologii. Polecam Dorsz, ryba która zmieniła świat (autora nie pamiętam) i wszystkie książki Desmonda Morrisa. Chyba najlepiej mi się czytało Mordercę za ścianą - jest to książka jak najbardziej popularnonaukowa więc jakkolwiek brzmi tytuł nie myśl o mnie źle ;)))
Dzięki za następne polecenia. Zobaczę, czy uda się dostać w naszej bibliotece. A mnie ciągnie na wszystkie strony, tyle, że szkoda czasu na to, co mi się nie podoba. Z ezoteryką trudna sprawa jest, bo często w czymś z założenia prawdziwym ukryty jest błąd, który na początku jest słabo zauważalny, ale docelowo odciąga człowieka niezwykle daleko od zamierzonego celu...
UsuńCieszę się, że tu zajrzałam. Jesteś Panią Raju :)
OdpowiedzUsuńA do tego, jak zdążyłam się zorientować, jesteś z moich stron.
Pozdrawiam słonecznie, a książkę...chętnie przeczytam.
Naprawdę - gorąco polecam tę książkę i już ostrzę sobie zęby na następne, o których wspomniała Rogata, przepraszam: Izydor.
UsuńDzięki za podpowiedź,zwłaszcza te drzewa mnie zainteresowały :)
OdpowiedzUsuńWiesz, nie piszę za dużo, żeby nie odbierać przyjemności lektury, ale zasób wiadomości wręcz niesamowity.
UsuńKrysiu, jestem ciekawa Twojego zdania, wywiad z kobietą pisarką i ... Chorwatkom.
OdpowiedzUsuńTrafiłam na ten wywiad na wirtualnej jest z kobietą, eee nie tak - z KOBIETĄ!!!!! Jest pisarką i Chorwatką.
Nie lubię od zawsze Chorwatów, za drugą wojnę za to że stanęli po stronie Hitlera ale nie wiedziałam że jest jeszcze więcej za. Za tym by ich nie lubić. Wywiad w sumie o kobietach nie tylko w Chorwacji.
Bożesz jakie my som głupie w większości swej kobiecej.
http://ksiazki.wp.pl/tytul,Bylabym-szczesliwa-gdybym-mogla-umrzec-pod-warszawska-palma-rozmowa-z-Vedrana-Rudan,wid,21735,wywiad.html?ticaid=117bd1
A sensem życia jest wiedzieć, czego się chce.
Przeczytałam. Dziwne to jakieś i ta pani wydaje mi się dość specyficzna. Jak sama twierdzi, nienawidzi wszystkiego i wszystkich i to widac, słychać i czuć. Osobowość z rodzaju toksycznych, można się jarać jej wypowiedziami, bo coś tam z prawdy może być, ale raczej nie traktowała bym jej jako miarodajnego źródła...
UsuńBardzo dziękuję za ten wpis.Książka o drzewach zamówiona.Już przecieram okularki i cieszę się na nią.
OdpowiedzUsuńA według mnie fizykę rozumieją tylko wybrańcy.Ja nim nie jestem niestety mimo inżynierskiego wykształcenia.
Chociaż prof.Sedlak kiedyś mnie ciekawił i mam jego książki.
Ta książka jest, moim zdaniem, wspaniała. Szkoda, że nie ma więcej takich.
UsuńNie tylko o drzewach wiemy niewiele ale o całej przyrodzie, która jest żywym czującym organizmem, chociaż traktuje się ją przedmiotowo.
OdpowiedzUsuńA Greg Braden jest fizykiem kwantowym i naukowcem. W swoich wypowiedziach opiera się głównie na badaniach naukowych. Podobnie ciekawie opowiada inny naukowiec Bruce Lipton. On jest biologiem, a kapitalne jest to, że fizyka kwantowa mówi to samo co biologia tylko z innej perspektywy. Obu panów można posłuchać na youtube (jest tłumaczenie).
Nie przepadam za słuchanie wykładów, ale może się przemogę - kiedyś. Nie za bardzo mam zaufanie do tych wszystkich wykładów pod hasłem "fizyka kwantowa", bo teraz to niemal szyld rozmaitych bredni, z prawdziwą fizyką kwantową nie mających wiele wspólnego, ale skoro Ty to polecasz, to spróbuję.
UsuńMówię o ludziach, którzy są naukowcami i osobiście brali udział w doświadczeniach, które opisują. Obecnie fizyka kwantowa ma na koncie doświadczenia, których nie da się wytłumaczyć za pomocą fizyki klasycznej/Newtonowskiej. Np. ciekawe doświadczenie z cząsteczkami w próżni, które inaczej się zachowują gdy ktoś je obserwuje a inaczej gdy nie. Tak jakby sam fakt obserwacji wpływał na ruch cząsteczek. Zjawisko nie do wyjaśnienia dla fizyków. Albo inne doświadczenie - DNA oddzielone od człowieka na wiele kilometrów (np. kilka włosów lub odrobina naskórka)- za pomocą odpowiednich urządzeń można zaobserwować, że DNA oddzielone reaguje na to co dzieje się u człowieka, od którego pochodzi. Zachowuje się tak jakby było nadal połączone z człowiekiem. Kolejne nie do wyjaśnienia zjawisko. Zresztą fizyka kwantowa też niczego nie wyjaśnia, a jedynie pokazuje co się dzieje w pewnych warunkach. A doświadczenia powtarzane wielokrotnie pokazują ciągle te same wyniki, których naukowcy nie potrafią wyjaśnić. Dla mnie to fascynujące zjawiska tak samo jak to że drzewa mogą opiekować się swoim potomstwem.
UsuńKiedyś przeczytałam takie zdanie - nic nie jest takie na jakie wygląda. I jak czytam o takich doświadczeniach fizyki kwantowej albo biologii molekularnej albo o tym co piszesz o drzewach to uświadamiam sobie jak mało wiem o świecie, takim jaki on naprawdę jest.
A G. Bradena czy B. Liptona można również poczytać, bo ich książki są przetłumaczone na polski, również online.
No, nie tylko te zjawiska. Także maszyny wydają się reagować na uczucia - zrobiono taki prosty automat - kwokę, która poruszała się po pomieszczeniu ruchem całkowicie dowolnym i chaotycznym, obijała się o ściany itp., zrobiono wykres tych poruszeń. Potem do pomieszczenia wpuszczono świeżo wyklute pisklęta, które uznały ten obiekt za matkę i wszędzie chodziły za nim. Bo ten automat poruszał się wolniutko. A kiedy automat wyłączano, to spały pod nim, bo zdaje się miał też funkcję grzania. A jeszcze potem pisklęta zamknięto w jednym rogu pomieszczenia przezroczystą i dziurkowaną płytka, tak, że mogły widzieć automat, ale nie mogły się do niego zbliżyć. Pisklaki zaczęły więc głośno wzywać "matkę". A automat, zamiast krążyć po całym pomieszczeniu równomiernie, jak przedtem, skupiał się na krążeniu wokół zagródki piskląt...
UsuńTo już w ogóle kosmos! Niesamowite,prawda? O ile czucie i celowe działanie roślin już jest zadziwiające, to to co napisałaś to w ogóle wywraca do góry nogami poglądy na temat jak ten nasz świat funkcjonuje.
UsuńNawet jak nie rozumiem drzew to czuję, że czują. I też szukam Boga prze fizykę, dotychczas trafiłam tylko na "Odpowiedź" Assarafa i Smitha, trochę mnie rozczarowali, trochę zachęcili. Ale z radością poszukam książek które polecasz Ty i komentatorki.
OdpowiedzUsuńWiesz, każdy ma swoje drogi poznania i zrozumienia. Tyle, że fajnie jest czasem zebrać to do kupy, żeby ewentualnie można było się zainspirować. Może Ty masz inne jakieś swoje własne drogi?
UsuńKrysiu dziękuję za inspirujący wpis! Kiedy ja przeczytam wszystkie polecane przez Ciebie książki? A mam na to ochotę, więc jak skończę ten remont to wezmę się za lekturę! Pozdrawiam serdecznie i ślę tysiące dobrych i MOCNYCH (tzn. SILNYCH) myśli! Hania
OdpowiedzUsuńDzięki, Haniu. Tę o drzewach polecam - czyta się łatwo, rozdziały są krótkie i treściwe, a daje dużo do myślenia. Te inne to hardcor, czyta się pomalutku i z namysłem. Ale warto dla jednej czasem chwili zrozumienia.
Usuń