Zeszłej jesieni zrobiłam pewien eksperyment, o którym już wspominałam. Jako że zdarzyło mi się sporo zielonych kartofelek, nienadających się do jedzenia i przechowywania oraz jako że najlepsze plony od kilku lat zbierałam spod "zapomnianych" w czasie zbiorów kartofelek, które na następny rok wyrastały jak szalone, to zdecydowałam się zrobić siew jesienny.
Na zagonie wielkości 1 m na 3 metry posadziłam dość płytko w ziemi te zielone kartofelki i przykryłam bardzo grubo sianem. Ponieważ nie miałam zamiaru ich obkopywać, posadziłam gęściej, niż sadzi się zazwyczaj, co 25 centymetrów.
Obawiałam się trochę, że z racji ciepłej zimy mogą zgnić, ale tak się nie stało. Pokrywa z siana tylko oklapła i z 40 cm. zrobiło się 10.
Wiosną wykiełkowały z dużym opóźnieniem - jednak to prawda, że pod ściółką ziemia się wolniej rozgrzewa. Do tego stopnia były spóźnione, że w maju już chciałam zebrać ściółkę i na zagonku posiać coś innego. Wtedy to odkryłam pod sianem młode, blade, ale pełne wigoru kiełki. zostawiłam więc wszystko tak, jak było. Nie przekopywałam, nie obsypywałam, nie odchwaszczałam. chyba tylko miejscami dołożyłam nieci ściółki, ale niewiele.
Nie wyglądało to bardzo porządnie, ale zasłonięte chrzanem tak sobie spokojnie bytowało. Wyrwałam kilka największych chwastów i tyle.
Wczoraj zrobiliśmy tam wykopki. Mimo krótkiej wegetacji plon jest przepiękny: duża, budowlana taczka wypełniona w 2/3 ( coś ok. 10 koszyków), bulwy duże i ładne. I smaczne, bo już ich próbowałam.
Czyli eksperyment udany. Jeśli komuś nie przeszkadza trochę bałaganiarski wygląd takiej grządki, za to zależy mu na ładnych plonach przy małym wysiłku, to polecam.
Może kiedyś spróbuję:)
OdpowiedzUsuńMi na razie podoba się efekt na -nie do końca chyba poprawnie utworzonej, grządce permakulturowej. Pomidorki zdrowe i fajne, dały radę w suszy (płytko się musiały korzenić...;)). Z dynią ozdobną (miały być cukinie, ale mi się sadzonki pomerdały) zobaczę co będzie, na razie też daje radę i rusza na płot :)
Wiesz, ziemia jest nam zawsze wdzięczna i oddaje z nawiązką każdy trud. Nie ma jednej i jedynie słusznej metody zakładania wałów - np. w naszym klimacie możemy się obejść bez "wkładu drzewnego", wystarczą jakieś łodygi na spód. Ważne, żeby była materia organiczna dość różnorodna, a dalej mali pomocnicy już sobie poradzą.
UsuńPo udanym pierwszym eksperymencie z trochę na żywioł skonstruowanym wałem permakulturowym - wierzę, że warzywa urosną na każdym organicznym śmietniku :). Kartofelki wsadzone płytko na tym byle czym, ale przykryte słomą, zaplonowały u mnie nadzwyczajnie i te plony są dużo smaczniejsze niż to co wsadzałam :).
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł. Dodam tylko, że grube obierki wyrzucone późną jesienią lub wczesną wiosną też świetnie plonują. Przyrzucam je tylko ziemią bez dodatkowego przykrywania. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńteż planuję uprawę ziemniaków w przyszłym roku. trochę o tym poczytałem i z tego co się dowiedziałem aby ziemniaki nie łapały chorób warto jest stosować takie https://www.syngenta.pl/uprawy/ziemniak/arcade-880-ec środki ochrony. Dzięki nim ziemniaki powinny byc zdrowe i dobre do jedzenia
OdpowiedzUsuń