Wyobraźcie sobie, że w chwilę po zgaszeniu światła w ciemnych kącikach domu pojawiają się światełka, zjawiskowe jak zorza północna albo jak świetliki, które przycupnęły w szklanych bańkach. Kiedy to zobaczyłam, byłam zachwycona. Tak nierealne się wydaje i bajkowe.
A to po prostu... grzyby świecące. Wystarczy w szklanym pojemniku dać trochę trocin z odpowiednich drzew, trochę patyków, można dodać mech czy inne kamyki do ozdoby i zaszczepić grzyby biolumiscencyjne. Można je obejrzeć tu: http://www.champignonluminescent.com/
Prawda, że piękne? Wydaje się, że człowiek jest w jakiejś bajce. Światełko jest słabe, poczytać przy nim człowiek nie da rady, ale jaki nastrój! I to na lata. Wystarczy im trochę wody i trocin z pewnych drzew.
Ciekawe rzeczy się dzieją obecnie w nauce. Coraz częściej wpadam na takie rzeczy, jak z bajki lub opowieści fantastycznych. Może jak tak dalej pójdzie, to będziemy oświetlać domy grzybami, bez elektrycznych kabli?
Ciekawe!
OdpowiedzUsuńNie obejrzymy się, a na allegro pojawią się grzybolampki:) A na razie, na balkonie czekają drzewka na niedzielne sadzenie, już z mikoryzą, szkoda, że te nie świecą :(
OdpowiedzUsuńJuż się pojawiły, na razie we Francji. Do nas dojdą pewnie niedługo. A wiesz, że grzybnia opieńki świeci tak mocno, że w czasie I wojny żołnierze w okopach czytali przy nich listy?
UsuńW podziękowaniu za inspirację i pasję na blogu nominowałam Cię do Liebster Award :) szczegóły tutaj http://magicznyzakatekkasi.blogspot.com/2014/11/nominacja-do-liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńWprawdzie nie bardzo wiem, co to jest, ale bardzo, bardzo Ci dziękuję za uznanie.
Usuń