Kurki patrzą na niego, mocno zdziwione. Ale metoda daje rezultaty, mam już pierwsze jajo. Tylko jedna kurka mnie trochę niepokoi, jakaś markotna jest.
A teraz z ogrodu:
Oczyszczony przekładaniec (zostawiłam kilka dorodnych kęp rumianku po drugiej stronie), a na nim szpinak wysiany jesienią. Za nim rząd szparagów aktualnie czyszczony i część jeszcze nie ruszana, a mocno zarośnięta. Całą grzędę oczyściłam i przygotowałam do siewu w jedno krótkie popołudnie, siedząc wygodnie na rozesłanej obok słomie. Gdybym musiała przekopywać, zeszłoby dwa dni co najmniej.
Po prawej - ulik dla dzikich pszczół i innych owadów. Na zdjęciu tego za bardzo nie widać, ale murarki kręcą się przy nim intensywnie.
A to wczesna kapusta w ochronnej mini-szklarence z butelki od wody mineralnej. Jak widać dzisiejsze nocne przymrozki jej nie zaszkodziły.
A to grzęda pod przyszłe ziemniaki hodowane w słomie. W zeszłym roku zrobiłam eksperyment z kilkoma krzakami, wyniki okazały się zachęcające, więc w tym roku powiększyłam teren takiej uprawy. Pod słomą jest warstwa zimowej ściółki (słoma + liście), na to warstwa gnoju i słoma na wierzch. Koty lubią się tu wylegiwać. Potem, w miarę wzrostu ziemniaków, dołożę jeszcze między nimi słomy, zamiast okopywać.
A tera dwie grządki, jedna była na zimę okryta grubą warstwą liści, a druga nie, bo już mi ich zabrakło. Jak myślicie, gdzie jest mniej roboty?
Ładnie u Ciebie wszystko wygląda. Też w tym roku nakryje grządki liśćmi, bądź sianem na jesień, w tym roku leżałam z połamaną nogą, więc dlatego teraz mam dwa razy więcej roboty, bo ogródek zapuszczony straszliwie.
OdpowiedzUsuńA wiesz, na fotografii wszystko wygląda ładniej, niż w rzeczywistości. Nie przesilaj się - czasem lepiej zostawić naturalne zarośla, a zrobić tylko to, co niezbędnie konieczne, niż wysilać się i potem cierpieć, zamiast się cieszyć. Pomalutku zrobisz, co trzeba, aby było uroczo.
UsuńTa okryta na zimę grubą warstwa liści to pewnie ta na zdjęciu co jest niżej. Też sobie część grządki okryłam, teraz wiem, że to dobre i mogłam więcej jej przykryć, to by mniej roboty wiosną było ;)
OdpowiedzUsuńSama byłam zdziwiona, jak użyteczne jest takie sobie zwykłe okrywanie. Wspólczuję Ci z powodu kurek, ale tak bywa, kiedy mieszka się wśród natury. Ewa z Kresowej twierdzi, że najbardziej przydatny jest dobrze wyszkolony pies.
UsuńTeż tak myślę, że dobry pies najlepszy ;) W sumie to była wina niedopatrzenia i chyba niedocenienia możliwości drapieżników. Teraz wszystko szczelne i o wiele częściej doglądane wciągu dnia, przy jakimkolwiek większym hałasie na podwórku. A co do odpowiedniego psa, to i na niego przyjdzie czas, kiedy będę mogła mu dużo uwagi poświęcić, aby dobrze się nim zająć i wyszkolić :))
UsuńMoże markotna kura potrzebuje odrobaczenia?...
OdpowiedzUsuńKoguta masz nieprzeciętnego :))
Facet zarzekał się, że są odrobaczone, ale kto ich tam wie.... Znasz jakiś ekologiczny sposób odrobaczania? A kogut swojego chowu i to od kilku pokoleń, nie może być zwyczajny w takim wypadku.
UsuńPięknie, wiosennie, a mnie do mego zapuszczonego ogrodu aż rwie! Nie wytrzymam, dziobię codziennie jak te kury:)
OdpowiedzUsuńPięknie też to wszystko opisujesz. Gdyby były przyznawane nagrody za optymizm i miłość, to miałabyś pierwszą.
UsuńKogut najpiękniejszy! Zwariował chłop - tyle lasek!
OdpowiedzUsuńTyle lasek, a nawet więcej, to on już miał, tylko plagi egipskie je zabrały...
UsuńW tamtym roku ziemniaki posadziłam co prawda w ziemi, ale też nie okopywałam, tylko ściółkowałam pokrzywami, które rosły w pobliżu w nadmiarze. Ziemniakom dobrze to zrobiło, a pokrzywom nie zaszkodziło:)
OdpowiedzUsuńDominik niesamowity! I jaki przejęty - musiała mu dopiec samotność...
No właśnie - roboty mniej, a plony ładne. To świetny pomysł, z tymi pokrzywami. Dominik jest niesamowity, kiedyś napędził mi strachu - poszłam zamknąć kurnik, a tu kurcząt dwóch nie ma, takich prawie dorosłych. Patrzę, a on siedzi jakiś taki spuchnięty i mocno przejęty na grzędzie. Przyglądam się lepiej, a on ma 6 nóg... Kurczaki chronił od zimna pod skrzydłami.
UsuńTo się tym nowym trafił kawaler!
UsuńSerdeczności dla Wszystkich.
Dominik, ze świeczką szukać... mój mąż też jest opiekuńczym ojcem, ale muszę mu Dominika pokazać:)
UsuńA z tym okopywaniem ziemniaków, to zdradźcie żółtodziobowi, co to znaczy "okopywać" ziemniaki? Że jest ziemniak, rośnie a potem coś wokół niego się podsypuje? Czy chodzi o zwykłe ograniczenie chwastów?
Zapomniałam powiedzieć, że zafascynowała mnie szklarnia w butelce!
OdpowiedzUsuńTaki domowy recykling. wiosną służą za szklarenki, a potem je odwracam szyjką do ziemi i mam podlewanie dokorzeniowe.
UsuńTeż bym tak pouprawiała pod słomą (mam tyle perzu...), ale obornika krowiego u nas prawie nie ma.
OdpowiedzUsuńKury przepiękne!
Już sie swoich doczekać nie mogę :)
pozdrówki
Też nie mam krowiego obornika, tylko owczy, od swoich owiec. Na perz jednak nie ma mocnych, trzeba go najpierw wyrwać. Ginie dopiero pod metrową warstwą obornika i słomy, a kto go tyle ma?
UsuńAle masz imponującego koguta! A jaki opiekuńczy! mam nadzieję, że kurka wyzdrowieje...
OdpowiedzUsuńNiestety, Mikuś, kurka padła. Obejrzałam ją dobrze - stareńka była, widać to po pazurach i dziobie zakrzywionym, jak u jastrzębia. Na dodatek miała coś z wątrobą. Facet po prostu chorą kurę mi wepchnął. Teraz już rozumiem, dlaczego tak zbywał mnie półgebkiem, abym szybciej pojechała i dlaczego kury były w klatce i nie dał mi ich dotknąć, tylko sam do kartona wkładał.
UsuńA te liście gdzie sie podziały? ja okryłam troszkę iglaczki bo małe kupiłam juz jesienią, przy ścianie więc nie wywiało, ale jak położę na ogródek to nie będą mi potem latały po całym placu?
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno pytanie, czy ja mogę już nagietki i aksamitki, czarnuszkę, rukolę, jarmuż, koperek wysadzic bo mam ciagle na parapecie w domu a na dworze tak ciepło...
Dżdżownice zżarły, reszta leży, ale już je wygrabiam, żeby siać.
UsuńWitam i bardzo się cieszę,że znalazłam ten blog,będę tu zaglądać.Podobnie robię grzadki z tego co rośnie obok ale też mam konia i tu mam dużo możliwości.W tym roku eksptymentuję,zrobiłam wały wysokie na 50cm i już posadziłam ogórki,ziemniaki,fasolkę i bób,zobaczymy jakie będą plony.Pozdrawiam ania.
OdpowiedzUsuńWitam! Konia bardzo zazdroszczę, to jedno z moich niespełnionych marzeń. Plony na pewno będą, zobaczysz. Tylko w razie suszy pamiętaj o podlewaniu do korzeni, bo one szybko wysychają.
Usuń